środa, 28 listopada 2012



Już na wiosnę, taka ze mnie sarenka będzie.. ba! nawet i ładniejsza bo z lekko zarysowanymi mięśniami :D
Nie długo jak już wcześniej pisałam, wrzucę swoje fotki - przed rozpoczęciem ćwiczeń - w trakcie (po 30 dniach).

;*

poniedziałek, 26 listopada 2012

slowly forward

heej heej hej! :D
jak w temacie - powoli do przodu !
W końcu udało mi się ćwiczyć "ze skalpelem" te min.3 razy w tygodniu, ale niestety wyszły też i 3 luźne dni (a bo we wtorek puzzel miał urodziny ;P, w sobotę była uczta, a w niedziele.. niedzielne lenistwo ;P).
W sumie to nie mogę się doczekać, aż zrobię sobie zdjęcie po całym miesiącu (czyli 5 grudnia :D) bo efekty JAKIEŚ sama widzę, ale czy faktycznie są widoczne? :D Pewnie gdybym przy tym wszystkim stosowała racjonalne zdrowe odżywianie się, to te efekty były by bardziej widoczne, ale że ja jednak mały leniuszek jestem i lubię sobie pojeść to już inna sprawa :P

Dzisiaj w połowie ćwiczeń "ze skalpelem" dotarło do mnie, że nienawidzę tej Ewki :D ja tu już ledwo macham nóżkami, a ona do mnie mówi: "ŚWIETNIE! WYTRZYMAJ JESZCZE TROCHĘ!", "JESZCZE TYLKO 6...5.... (BLA BLA BLA) - gdzie ja licząc z nią doliczam do końca, a ona mówi: 3, 2...1" :D (nie wiem czy rozumiecie :D). Ale po tych 40 min. w głębi duchu dziękuje jej, że tak naprawdę to mnie zachęca i motywuje do tego wysiłku i jestem zadowolona sama z siebie że dotrwałam do końca.

Jestem ciekawa jak będę myśleć o Ewie przy killerze, gdy zacznę z nim ćwiczyć :D

A tu na koniec, kalendarzyk :)





Myślę, że jeszcze przed snem swoją energię spożytkuje na brzuszki - jeśli tak, na pewno odznaczę to sobie w kalendarzu ;)

Ciao ciao! :D

poniedziałek, 19 listopada 2012

one step back

Nie no... jestem zła na siebie!
Znów weekend zawalony.. Tak jak poprzednio nie wyszły mi ćwiczenia z Ewą 3 razy w tygodniu.. ;[
Chyba zapomniałam się o jaki cel "walczę" :<
Ale teraz jestem po ćwiczeniach z Ewą, czuję się dobrze :)  Tylko zastanawiam się, jak to będzie z moimi cycuchami na wiosnę po takich ćwiczeniach ? W tej chwili jestem z nich bardzo zadowolona (oczywiście jak będą jędrniejsze to lepiej :D) i nie chciałabym, aby rozmiar się zmniejszał :< ewentualnie pełne C mogłoby być, ale mnie mniejsze :D Wiem, że jak ciało jest szczuplejsze to i mniejsze piersi mogą lepiej wyglądać ;)
Waga a ni drgnie w dół, więc coś musi być z tym że nie ma co się ważyć przy takich ćwiczeniach modelujących sylwetkę bo po spodniach czy innym ubraniu czuję różnicę.. luźną różnicę ;) co mnie oczywiście bardzo cieszy :)) Pewnie by była większa różnica gdybym jednak ćwiczyła systematycznie, ale.. JESTEM TYLKO CZŁOWIEKIEM ;)!
Muszę zakupić sobie szewską miarkę (czy jak to się tam profesjonalnie nazywa :D) i będę się mierzyć i na początek i koniec miesiąca w kalendarzu zapisywać wyniki :) Póki co, dodaję standardowy kalendarzyk :) I lecę psa wyprowadzić i zrobię sobie relaksującą kąpiel :))!
Do następnego ;))!


środa, 14 listopada 2012

another step

taki post na szybko dodany z telefonu :b wlasnie skonczylam cwiczenia z ewa ;< jak zwykle byl to wysilek, ale za to bardzo przyjemny, a gdy z czasem zobacze jego skutki/efekty to i niedosc ze przyjemny to i pozyteczny ;) ! wczoraj byly brzuszki tez na noc, wiec jutro pewnie bede krecic hulahopem (tylko musze znalezc dobry film na ten czas). hmm.. a teraz chyba czas na mily odpoczynek, czyli sen ;) bede zbierac sily na kolejny dzien, sniac o tym jak bede wyglada wiosna! jak sarenka! hahaha! :D

poniedziałek, 12 listopada 2012

step 2.

Buu ! :(
Nie wyszło tak jak chciałam :(  Tylko dwa dni miałam z ćwiczeniami Ewy Chodakowskiej, a w założeniu miało być minimum trzy.. bhlee :[
ALE JEST NOWY TYDZIEŃ i szansa do nadrobienia ;D
Ćwiczonka z Ewą już za mną :)) lekko nie było, ale jest coraz lepiej :)
Za miesiąc (jakoś w grudniu :P) zrobię sobie fotkę i połączę z fotką z 08.10.12 (to jakiś prawie miesiąc przed tym jak zaczęłam ćwiczyć) w celu porównawczym, czy choć troszkę ciało się zmieniło (bo póki co waga mi ciągle tyle samo wskazuje :[ ).
W każdy poniedziałek będę tu zamieszczać notkę z kalendarzem moim wykonanych już ćwiczeń, żeby za bliskie X czasu zobaczyć czy jest progres lub regres albo zupełnie bez zmian co wiąże się z wprowadzeniem zmian ;)






Was również zachęcam do prowadzenia takiego kalendarza z zaznaczonymi dniami kiedy były ćwiczenia a kiedy mięśnie miały wolne ;) Oczywiście nie musi to być w takiej formie jak mój kalendarz, może to być zwykły w wersji papierowej, mobilnej lub w każdej innej, w jaki tylko przyjdzie wam do głowy :) Tylko warto go systematycznie uzupełniać, aby niczego nie przeoczyć ;) Myślę, że późniejsze zerknięcie na taki spis dni w których ćwiczyliśmy może działać mobilizująco i zachęcająco do dalszych ćwiczeń :)
Może z czasem do swojego kalendarza wprowadzę dodatkowo pomiary wagi lub poszczególnych partii ciała zapisywane dwa razy w miesiącu (raz na dwa tygodnie), zastanowię się jeszcze nad tym ;)


Zachęcam was do spełniania swoich marzeń ! Ten pierwszy krok ku marzeniom zrób już teraz! W tej chwili, a nie jutro bo jutro może być jeszcze gorzej ;)
Trzymajcie się :* :D

czwartek, 8 listopada 2012

pierwszy krok ku marzeniu

Hej! :)

Początki zawsze bywaj a trudne. Tak też było w moim przypadku.

Kończąc liceum (2008r.) ważyłam 72kg (przy wzroście 165cm). Kiedy ten wynik zobaczyłam na wadze byłam przerażona i stwierdziłam że coś muszę z tym zrobić ! Wykorzystując fakt ze miałam pierwsze dłuższe wakacje w życiu, zabrałam się za siebie. Starałam się jest co 3h w małych ilościach (jadłam prawie wszystko na co miałam ochotę), piłam dużo wody niegazowanej, codziennie albo kręciłam hulahopem przez godzinę (wiadomo na początku kręciłam przez 15min, później 30 min, aż doszłam do godziny kręcenia) albo robiłam sto brzuszków. Co kilka dni jeździłam na rolkach albo biegłam po osiedlowej "trasie" przez ok.godzinę.. I tak przez bodajże pół roku udało mi się zrzucić ok.10kg. Byłam zadowolona z siebie, ważyłam 62kg. Chciałam dobić max.do 55kg. Niestety nie wyszło. Zaczęłam z powrotem tyć. Przytyłam do 65kg. A ostatnimi czasy (tj.od początku tego roku) waga wahała się 70-67kg. Widząc to i źle się z tym czując powiedziałam sobie stop! Wiem, że mogę znów mniej ważyć i cieszyć się fajną figurką, tylko muszę skończyć z nic nie robieniem.

Od czerwca do września pisałam pracę licencjacką i czekałam na obronę. Mówiłam sobie, że po obronie zaczynam się ruszać! Jeszcze w sierpniu z koleżanką zaczęłam chodzić na zajęcia z Zumby przez trzy miesiące. Zumba dała mi bardzo dużo radości z samych ćwiczeń i dużo potu przy niej wylałam, ale nie specjalnie figura się zmieniła.
Przypadkiem na facebooku natknęłam się na fanpage Ewy Chodakowskiej. Nigdy wcześniej o niej nie słyszałam, ale na tej stronie widziałam zdjęcia przed i po dziewczyn które ćwiczyły "razem z Ewą"(z jej płytami albo innymi ćwiczeniami). Przeżyłam wielki szok! Jak można zmienić ciało przez 2,3 miesiące albo i więcej. Niektóre dziewczyny dodatkowo stosowały diety, zmieniły "tryb żywieniowy" i systematycznie ćwiczyły. Pomyślałam - TEŻ TAK CHCĘ! W każdym kiosku szukałam gazety SHAPE z płytą do ćwiczeń Ewy Chodakowskiej, ale nigdzie nie znalazłam. Obrona licencjacka była w październiku 16-go i niestety jakoś nie zaczęłam ćwiczyć. Gdzieś tam w głowie mi tkwiło że trzeba się wziąć za siebie, że trzeba zacząć. Ciągle śledząc fanpage Ewy dowiedziałam się że kolejna płyta z ćwiczeniami będzie dopiero w grudniu. Nie chciałam czekać do grudnia, wyszukałam w internecie i znalazłam ćwiczenia Ewy.
I W KOŃCU! MOIM PRZEŁOMOWYM DNIEM BYŁ PONIEDZIAŁEK 5 LISTOPADA!
Włączyłam ćwiczenia Ewy, które zatytułowano SKALPEL, po obejrzeniu całego filmu stwierdziłam że nie będzie to trudne, w końcu podobne ćwiczenia wykonywałam na aerobiku na studiach. Przebrałam się w wygodny strój i zaczęłam ćwiczyć. W przeciągu 40min, miałam trzy kryzysy. Pierwszy kryzys po 15 min - serce mi tak waliło że musiałam na max2 min się położyć na podłodze. Wróciłam do ćwiczeń i po chwili był drugi kryzys i trzeci po 30 min., ale dałam radę. Dotrwałam do końca ćwiczeń, wymęczona, spocona, ale szczęśliwa i zadowolona sama z siebie, że to zrobiłam!
Zrozumiałam, że pomimo chodzenia na Zumbę, moje mięśnie i tak były uśpione. Myślałam że nie będę zakwasów, ale na drugi dzień, rano poczułam że się myliłam.

Wraz z początkiem ćwiczeń z Ewą, ustaliłam sobie że będę z nią ćwiczyć te minimum trzy razy w tygodniu (poniedziałek, środa, piątek lub sobota), a w pozostałe dni będę kręcić hulahopem przez godzinę lub będę robić 100brzuszków. Póki trzymam się swojego planu. Na dzisiejszy dzień wypada kręcenie hulahopem albo brzuszki (jeszcze nie wiem co wybiorę :D.

Mój chłopak fajnie określił moją przyszłą przemianę: "To na wiosnę będziesz jak sarenka!"  - i tego będę się trzymać. W maju czeka mnie ślub kuzynki na którym będę świadkową, więc trzeba się dobrze prezentować ;) A przede wszystkim będę się lepiej czuć z samą sobą :)
Tego możecie mi śmiało życzyć - wytrzymałości w dążeniu do zrealizowania swojego marzenia, do bycia sarenką ;D!


Na tym blogu będę się z wami dzielić swoimi dokonaniami, załamaniami (których mam nadzieje nie będzie dużo lub najlepiej wcale ;P) oraz wszystkim innym co będzie wiązać się z realizacją mojego marzenia :)

Do następnego ;)!