czwartek, 8 listopada 2012

pierwszy krok ku marzeniu

Hej! :)

Początki zawsze bywaj a trudne. Tak też było w moim przypadku.

Kończąc liceum (2008r.) ważyłam 72kg (przy wzroście 165cm). Kiedy ten wynik zobaczyłam na wadze byłam przerażona i stwierdziłam że coś muszę z tym zrobić ! Wykorzystując fakt ze miałam pierwsze dłuższe wakacje w życiu, zabrałam się za siebie. Starałam się jest co 3h w małych ilościach (jadłam prawie wszystko na co miałam ochotę), piłam dużo wody niegazowanej, codziennie albo kręciłam hulahopem przez godzinę (wiadomo na początku kręciłam przez 15min, później 30 min, aż doszłam do godziny kręcenia) albo robiłam sto brzuszków. Co kilka dni jeździłam na rolkach albo biegłam po osiedlowej "trasie" przez ok.godzinę.. I tak przez bodajże pół roku udało mi się zrzucić ok.10kg. Byłam zadowolona z siebie, ważyłam 62kg. Chciałam dobić max.do 55kg. Niestety nie wyszło. Zaczęłam z powrotem tyć. Przytyłam do 65kg. A ostatnimi czasy (tj.od początku tego roku) waga wahała się 70-67kg. Widząc to i źle się z tym czując powiedziałam sobie stop! Wiem, że mogę znów mniej ważyć i cieszyć się fajną figurką, tylko muszę skończyć z nic nie robieniem.

Od czerwca do września pisałam pracę licencjacką i czekałam na obronę. Mówiłam sobie, że po obronie zaczynam się ruszać! Jeszcze w sierpniu z koleżanką zaczęłam chodzić na zajęcia z Zumby przez trzy miesiące. Zumba dała mi bardzo dużo radości z samych ćwiczeń i dużo potu przy niej wylałam, ale nie specjalnie figura się zmieniła.
Przypadkiem na facebooku natknęłam się na fanpage Ewy Chodakowskiej. Nigdy wcześniej o niej nie słyszałam, ale na tej stronie widziałam zdjęcia przed i po dziewczyn które ćwiczyły "razem z Ewą"(z jej płytami albo innymi ćwiczeniami). Przeżyłam wielki szok! Jak można zmienić ciało przez 2,3 miesiące albo i więcej. Niektóre dziewczyny dodatkowo stosowały diety, zmieniły "tryb żywieniowy" i systematycznie ćwiczyły. Pomyślałam - TEŻ TAK CHCĘ! W każdym kiosku szukałam gazety SHAPE z płytą do ćwiczeń Ewy Chodakowskiej, ale nigdzie nie znalazłam. Obrona licencjacka była w październiku 16-go i niestety jakoś nie zaczęłam ćwiczyć. Gdzieś tam w głowie mi tkwiło że trzeba się wziąć za siebie, że trzeba zacząć. Ciągle śledząc fanpage Ewy dowiedziałam się że kolejna płyta z ćwiczeniami będzie dopiero w grudniu. Nie chciałam czekać do grudnia, wyszukałam w internecie i znalazłam ćwiczenia Ewy.
I W KOŃCU! MOIM PRZEŁOMOWYM DNIEM BYŁ PONIEDZIAŁEK 5 LISTOPADA!
Włączyłam ćwiczenia Ewy, które zatytułowano SKALPEL, po obejrzeniu całego filmu stwierdziłam że nie będzie to trudne, w końcu podobne ćwiczenia wykonywałam na aerobiku na studiach. Przebrałam się w wygodny strój i zaczęłam ćwiczyć. W przeciągu 40min, miałam trzy kryzysy. Pierwszy kryzys po 15 min - serce mi tak waliło że musiałam na max2 min się położyć na podłodze. Wróciłam do ćwiczeń i po chwili był drugi kryzys i trzeci po 30 min., ale dałam radę. Dotrwałam do końca ćwiczeń, wymęczona, spocona, ale szczęśliwa i zadowolona sama z siebie, że to zrobiłam!
Zrozumiałam, że pomimo chodzenia na Zumbę, moje mięśnie i tak były uśpione. Myślałam że nie będę zakwasów, ale na drugi dzień, rano poczułam że się myliłam.

Wraz z początkiem ćwiczeń z Ewą, ustaliłam sobie że będę z nią ćwiczyć te minimum trzy razy w tygodniu (poniedziałek, środa, piątek lub sobota), a w pozostałe dni będę kręcić hulahopem przez godzinę lub będę robić 100brzuszków. Póki trzymam się swojego planu. Na dzisiejszy dzień wypada kręcenie hulahopem albo brzuszki (jeszcze nie wiem co wybiorę :D.

Mój chłopak fajnie określił moją przyszłą przemianę: "To na wiosnę będziesz jak sarenka!"  - i tego będę się trzymać. W maju czeka mnie ślub kuzynki na którym będę świadkową, więc trzeba się dobrze prezentować ;) A przede wszystkim będę się lepiej czuć z samą sobą :)
Tego możecie mi śmiało życzyć - wytrzymałości w dążeniu do zrealizowania swojego marzenia, do bycia sarenką ;D!


Na tym blogu będę się z wami dzielić swoimi dokonaniami, załamaniami (których mam nadzieje nie będzie dużo lub najlepiej wcale ;P) oraz wszystkim innym co będzie wiązać się z realizacją mojego marzenia :)

Do następnego ;)!

1 komentarz: