poniedziałek, 26 listopada 2012

slowly forward

heej heej hej! :D
jak w temacie - powoli do przodu !
W końcu udało mi się ćwiczyć "ze skalpelem" te min.3 razy w tygodniu, ale niestety wyszły też i 3 luźne dni (a bo we wtorek puzzel miał urodziny ;P, w sobotę była uczta, a w niedziele.. niedzielne lenistwo ;P).
W sumie to nie mogę się doczekać, aż zrobię sobie zdjęcie po całym miesiącu (czyli 5 grudnia :D) bo efekty JAKIEŚ sama widzę, ale czy faktycznie są widoczne? :D Pewnie gdybym przy tym wszystkim stosowała racjonalne zdrowe odżywianie się, to te efekty były by bardziej widoczne, ale że ja jednak mały leniuszek jestem i lubię sobie pojeść to już inna sprawa :P

Dzisiaj w połowie ćwiczeń "ze skalpelem" dotarło do mnie, że nienawidzę tej Ewki :D ja tu już ledwo macham nóżkami, a ona do mnie mówi: "ŚWIETNIE! WYTRZYMAJ JESZCZE TROCHĘ!", "JESZCZE TYLKO 6...5.... (BLA BLA BLA) - gdzie ja licząc z nią doliczam do końca, a ona mówi: 3, 2...1" :D (nie wiem czy rozumiecie :D). Ale po tych 40 min. w głębi duchu dziękuje jej, że tak naprawdę to mnie zachęca i motywuje do tego wysiłku i jestem zadowolona sama z siebie że dotrwałam do końca.

Jestem ciekawa jak będę myśleć o Ewie przy killerze, gdy zacznę z nim ćwiczyć :D

A tu na koniec, kalendarzyk :)





Myślę, że jeszcze przed snem swoją energię spożytkuje na brzuszki - jeśli tak, na pewno odznaczę to sobie w kalendarzu ;)

Ciao ciao! :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz